Kiedy wciągnięty w studnie krajowej muzyki przez Polskie Piosenki Wszech Czasów na Screenagers, odkrywałem jej odmęty, „Samotna rękawiczka” (nie trafiła na listę, była tylko wzmianka przy #65 "Grajmy sobie w zielone”) lśniła niczym złote szkiełko. Kompozycja Jerzego Jarosława Dobrzyńskiego żeniąca beachboysowskie harmonie wokalne, swing i trudno opisywalną swojskość charakterystyczną dla polskiej piosenki estradowej miała wszystko: nieludzko dokładną intonacje, słodką melodie, powab, filuterny aranż i uroczy tekst - numer po prostu wywoływał uśmiech na twarzy.
Na tym mógłbym zakończyć, ale niedawno wpadłem jeszcze na jedną rzeczy. Przez wiele lat miałem przeświadczenie, że „Samotna rękawiczka” ma 3 bohaterów_ek. Wiadomo: Dobrzyński, Agnieszka Osiecka - tekst i grupowo Alibabki, ale teraz bym dopisał jeszcze Jana „Ptaszyna” Wróblewskiego - za aranż.
Otóż piosenka, która ciągle gdzieś krążyła, to wersja ze znakomitej płyty „Zagrajmy w kości jeszcze raz” (1977), a okazuje się, że w 1976r. na pocztówce dźwiękowej, która była singlowym wydaniem, usłyszymy inną aranżacje. Nawet parę razy melodia wykończona jest inaczej, a i mostek się różni. Dęciaki gdzieś pochowane, na wierzchu smyczki i klarnet(?) zamiast fletu, który wygrywa inny dialog. Co wspólne dla obu, to piętrowe, perfekcyjnie zaśpiewane wokale Alibabek. Coś jednak surowego bije od singlowej wersji. Jan „Ptaszyn” Wróblewski, który opracowywał i pisał piosenki na płytę, swoim aranżem dodał niesamowite ciepło „Samotniej rękawiczce".
I to zaprocentowało szczególnie w magicznej chwili synergii tekstu i muzyki, gdy Alibabki śpiewają „wtem zapukał do mych drzwi”. Energia i żar, który niesie za sobą ten moment, porównałbym tylko z uczuciem zobaczenia ukochanej osoby, za którą się tęskniło, choć może się nawet z tego nie zdawało sprawy.
Wersja płytowa: https://www.youtube.com/watch?v=Jj7uokA3Ys0
Wersja singlowa: https://www.youtube.com/watch?v=uRGS7rt7wVM
oryginał: facebook - fanpage Carpigiani